Lekcje z życia
Bioenergoterapia wsparta dobrą i mądrą rozmową może obudzić w nas wolę życia. A ta w zdrowieniu jest najważniejsza.
Praca, stres, nieczuły mąż, wiecznie niezadowolona córka-nastolatka. Barbara wstawała o 5.00 rano, wieczorem padała ze zmęczenia. Dziś zastanawia się, jak długo jeszcze potrafiłaby tak żyć. Wszystko zmieniła kontrolna wizyta u lekarza i diagnoza: mięśniaki macicy. Paniczny strach przed operacją kazał jej zwolnić tempo życia. Zaczęła myśleć o minionych latach, które przyniosły jedynie smutek i zmęczenie. Przyszłość też nie rokowała niczego dobrego. Tak było do czasu wizyty u bioenergoterapeutki Ewy Wolskiej.
– Już po wstępnej rozmowie uwierzyłam, że wszystko się jakoś ułoży – opowiada Barbara. – Być może dlatego, że po raz pierwszy od lat miałam pewność, że ktoś mnie naprawdę słucha.
Rozpoczęła serię zabiegów, zgodnie z zaleceniem zmieniła dietę, z czasem nabrała dystansu do choroby i życia: – Każda kolejna wizyta przynosiła uspokojenie, a pani Ewa pokazywała sposoby, które pomagały mi ruszyć z miejsca. W końcu zaczęłam siebie akceptować. I nagle wszystko się zmieniło. Kolejne badania wykazały, że mięśniaki znikły, a ja coraz lepiej dogaduję się z rodziną.
Uleczyć całego człowieka
Choroba najczęściej jest znakiem, że w naszym życiu źle się dzieje – uważa Ewa Wolska. Dlatego w swojej pracy bioenergoterapię łączy z psychoterapią. Według niej, jeżeli nie dotrze się do przyczyny schorzenia, sam zabieg będzie tylko łagodzeniem jego skutków: – Każdą osobę, która zwraca się do mnie po pomoc, staram się bliżej poznać – opowiada. – Zależy mi na tym, by przenieść uwagę chorego z lęku o zdrowie na wolę życia. I by po wyjściu z gabinetu był silniejszy. Zachęcam do pozytywnego myślenia, wybaczania sobie i innym, wdzięczności za to, co mamy, oraz akceptacji siebie.
Bioenergoterapia zakłada, że ciało człowieka otacza i przenika pole energetyczne. Terapeuta wyczuwając zaburzenia, zmiany lub niedobór energii, pomaga ją równoważyć. Podczas zabiegu pani Ewa przywraca prawidłową pracę czakr, oczyszcza i wzmacnia pole energetyczne, odblokowuje kanały energetyczne i harmonizuje je. Zabiegi wykonuje w pewnej odległości od pacjenta lub – zgodnie z jego życzeniem – bezpośrednio przez dotyk.
Po wizycie – chociaż nie jest to regułą – niektórzy czują się gorzej.
– To tzw. przesilenie organizmu, czyli efekt podejmowania przez niego walki z chorobą – wyjaśnia pani Ewa. – Zdarzają się też sytuacje, że pojawiają się bóle w miejscach, które dotąd wydawały się zdrowe. Mogą to być tzw. bóle wędrujące lub informacja o rozwijającej się dolegliwości, która zareagowała na bioenergię.
Ewa Wolska nie uznaje specjalizacji w bioenergoterapii. Uważa, że ta jest domeną medycyny klasycznej. – Wprawdzie można mieć w pewnej grupie schorzeń lepsze lub gorsze osiągnięcia, jednak bioenergoterapia oddziałuje na całego człowieka: na sferę fizyczną, emocjonalną, mentalną i duchową.
Bioenergia ratunkowa
Energia pani Ewy pomaga w wielu schorzeniach: nerwicach, depresji, bezsenności, migrenach, łagodzi dolegliwości układów oddechowego, krążenia, trawiennego, kostno-stawowego.
Bardzo często przychodzą do niej osoby po zabiegach chirurgicznych, gdyż bioenergoterapia przyspiesza procesy gojenia. Ułatwia też usuwanie ubocznych skutków radio- i chemioterapii.
Bioterapeutka uważa, że konieczna jest współpraca z lekarzami. Czasem, po uzyskaniu zgody rodziny pacjenta i lekarza, pojawia się w szpitalu, by tam przeprowadzić zabieg.
– Uczciwość bioenergoterapeuty wymaga, by nie obiecywał, że pokona chorobę w stu procentach, absolutnie nie może sugerować zmiany leków lub ich dawek ani odwodzić od leczenia konwencjonalnego.
fot. Karolina Migurska
Ewa Wolska praktykuje bioenergoterapię od kilkunastu lat. Jest członkiem Krajowego Cechu Radiestetów i Bioenergoterapeutów w Katowicach oraz Polskiego Stowarzyszenia Psychologów i Terapeutów w Łodzi.
Przyjmuje w Warszawie, tel. 022 623 02 58 i w Sosnowcu, 032 360 34 06.
Kontakt osobisty: 0 505 423 100.
Więcej informacji: www.wolska.eu, www.trea.pl, www.klinikaduszyiciala.pl.